loading...

Królowa Jadwiga w „małym Krakowie”

10 czerwca Odsłon: 300

Tydzień temu pisaliśmy o Duchowym Szpitalu św. Jadwigi, a dziś spojrzymy na materialny, który pozostał jako pamiątka po mądrej i dobrej władczyni.

Miasto

Biecz, dziś urocze i malowniczo położone, ale – tylko kilkutysięczne miasteczko, w średniowieczu był grodem bogatym i znaczącym. I warownym. Po otrzymaniu magdeburskiego prawa lokacyjnego ok. r. 1257 (skąd znamy tę datę?) został otoczony murami obronnymi, z czasem wzmocnionymi basztami. Gdy mury straciły swe strategiczne znaczenie, w okresie zaborów były rozbierane na materiał budowlany, dopóki ktoś nie zareagował przytomnie, aby choć część ocalić. Uratowany fragment z trzema basztami znajduje się akurat po północnej stronie miasta. Uniwersytetu Biecz wprawdzie nie posiadał, miał za to… szkołę katów. I zamek królewski – terenową rezydencję panujących, do których zamek i miasto zawsze należały. Murowany, obronny zamek powstał w XIII w. na wschodnim cyplu wzgórza nad Ropą. A że Biecz leży przy starożytnym szlaku handlowym wiodącym od południa przez Przełęcz Dukielską, tędy też podążała z Węgier do Polski i tu zatrzymała się na odpoczynek młodziutka Jadwiga Andegawenka.

Dwór królewski na terenie tej warowni spłonął w pożarze miasta w r. 1388, a na jego miejscu…

Szpital

W 1395 r. przedstawiciele Biecza zwrócili się do króla Polski Jadwigi o zgodę na budowę szpitala niosącego pomoc bieczanom, którzy nie byli w stanie sami funkcjonować (a więc był to wtedy raczej przytułek niż lecznica w dzisiejszym rozumieniu). Władczyni nie tylko wyraziła zgodę, ale podarowała plac po spalonym dworze (jego fundamenty wykorzystano przy wznoszeniu budowli) oraz przekazała folwark w Libuszy wraz ze stawami rybnymi jako uposażenie placówki. Dzięki tej darowiźnie oraz kolejnym, prywatnym, biecki szpital był jedną z najbogatszych tego rodzaju instytucji w Polsce. Bez łaski NFZ-u. Posiadał też własny kościół – Świętego Ducha, częste wezwanie przyszpitalnych świątyń średniowiecza – oraz kapelana. Pierwotnie drewniany, od ok. 1480 murowany budynek służył nieprzerwanie swemu celowi do połowy XX w. W 1950 r. został upaństwowiony i przez kolejnych 30 lat był wykorzystywany jako internat, po czym, opuszczony, popadł w taką ruinę, że w 1996 r. konserwator generalny wydał zgodę na jego rozbiórkę. Ale wszyscy wiemy, co miało miejsce rok później! Kanonizacja naszej patronki ocaliła jej dzieło – zawiązano fundację dla ratowania szpitala, udało się pozyskać środki i z początkiem XXI w. ruszyły prace renowacyjne. Dziś najstarszy w Polsce zachowany budynek szpitalny, pięknie odnowiony, czeka na swoje przeznaczenie: muzeum szpitalnictwa? hospicjum? może wkrótce się dowiemy.

W dwa dni po kanonizacji helikopter z Ojcem Świętym, wracającym z Krosna do Krakowa, zatoczył koło nad Bieczem. Jakby jego najważniejszy pasażer wypatrywał z góry śladów wawelskiej pani. Bo szpital nie jest jedynym.

Królowa w Bieczu

Okolica piękna i obfitująca w zwierzynę sprawiała, że prawie wszyscy polscy władcy, do Jana Kazimierza włącznie, odwiedzali Biecz i nie tylko dla odpoczynku, ale stąd sprawowali rządy. Jadwiga nie stanowi wyjątku, jej pobyty tutaj trwały nawet do kilku tygodni. Pamięć o dobrej i miłosiernej królowej trwa w Bieczu i okolicy do dziś, istnieją legendy o niej, a kult Jadwigi ożywił w XXI w. jej wielki czciciel, zmarły w 2021 r. ks. Władysław Kret, proboszcz parafii Bożego Ciała. Legenda o cudownym grosiku, wręczonym przez królową u bram Krakowa biednemu żaczkowi, z którego wyrósł znakomity iluminator Piotr z Biecza, zatrudniony później na Wawelu – może być echem stypendiów dla ubogiej młodzieży. 

Niejedna zapewne szata liturgiczna trafiła do bieckiej fary, haftowana przez wawelskie dwórki, a może i ręką samej pani – niestety nie zachował się żaden oryginalny ornat z XIV w., podobnie jak darowana podobno przez władczynię monstrancja. Natomiast nad zakrystią i skarbcem znajduje się duża sala z oknem na prezbiterium, zwana Oratorium królowej Jadwigi, w którym wielokrotnie się modliła. Wzgórze obok grodu, dziś zarośnięte lasem, okoliczni mieszkańcy zwą Górą Królowej Jadwigi; stał tam prawdopodobnie zamek, w którym mieszkała w czasie swoich odwiedzin w Bieczu. Zachowały się po nim jedynie fundamenty.

Miłosierna pani

Wśród legend, jakie w Bieczu opowiadano o Jadwidze, najbardziej znana dotyczy właśnie szpitala. Podczas ostatniego swojego w nim pobytu królowa zauważyła leżącego w kącie, pod dużym krucyfiksem człowieka całego pokrytego otwartymi, ropiejącymi ranami. Na pytanie, dlaczego ten chory nie został opatrzony usłyszała, że nikt nie jest w stanie zbliżyć się do niego z powodu nieznośnego fetoru. Jadwiga zażądała wówczas podania wody, płótna i maści gojących i sama, bez najmniejszej odrazy obmyła i opatrzyła nieszczęśnika, a do towarzyszących jej osób rzekła: Wszystko da się zrobić w imię miłosierdzia Bożego. W tym momencie ciało owego człowieka nagle stało się zdrowe, znikły rany, twarz dziwnie zajaśniała, a w sali zamiast niemiłej woni rozszedł się piękny aromat, jakby lilii. Królowa znów pochyliła się nad pacjentem pytając, kim jest, ale on tylko uśmiechnął się do niej i… zniknął. Wtedy Jadwiga, a za nią wszyscy obecni padli na kolana przed krzyżem zrozumiawszy, że to sam Jezus przybrał postać chorego biedaka. Łóżko, na którym spoczywał, nigdy już potem nie używane, przechowywano przez wieki jako relikwię; zaginęło podczas zawieruchy I wojny światowej, może porąbane na opał przez żołdaków austriackiej lub rosyjskiej armii, które się tam wtedy przepychały.

Legendy opowiadane o Jadwidze wiążą się zwykle z okresem jej życia wśród poddanych; ale i w bliższych nam czasach zaszły niezwykłe zdarzenia, które jeszcze niedawno przechowywali w pamięci starsi bieczanie i przypisywali je wstawiennictwu świętej królowej.

Ocalenie Biecza

Styczeń 1945 roku. Niemcy w odwrocie przed nadciągającym rosyjskim frontem z iście niemiecką dokładnością niszczą wszystko, co za sobą zostawiają. Położone 20 km na wschód Jasło, wysadzone w powietrze, zostało zniszczone w 90%. Biecz także jest już zaminowany, a mieszkańcy dostali rozkaz ewakuacji. Wczesnym rankiem przed wywózką w nieznane zrozpaczeni ludzie zgromadzili się na ostatniej modlitwie w farze. Wtedy ówczesny proboszcz, ks. Bogumił Stawarz, wszedł na ambonę i opowiedział, że całą noc trwał na modlitwie i miał widzenie królowej Jadwigi, która zapewniła o swojej opiece nad Bieczem: niech więc nie lękają się i nie opuszczają miasta, nikomu nic się nie stanie.

Ludzie uwierzyli, rozeszli się do domów i tylko mała garstka wsiadła do pociągu, który w pobliżu miasta został zbombardowany, wraz ze stacją kolejową, jako że front był już tuż. Niemcy rzucili również trzy półtonowe bomby na Biecz; wybuchła tylko jedna, ale na polach, druga spadła gdzieś w głęboki śnieg i nie znaleziono jej, a trzecia przebiła dach kościoła i zatrzymała się bez dalszych szkód na żebrowym sklepieniu. Tymczasem Rosjanie szli według starych, przedrozbiorowych jeszcze map i wkroczyli do Biecza z zupełnie innej strony, niż się Niemcy spodziewali; wskutek zaskoczenia okupant nie zdążył odpalić ładunków. Rosyjscy saperzy szybko rozminowali miasto i przystąpili do niełatwej operacji rozbrojenia i zdjęcia bomby z fary. Gdy ogromny pocisk legł na dziedzińcu kościelnym, dowódca oddziału saperów rzekł: Bombę zrzucił germaniec, ale do naszego przybycia podtrzymał ją Bóg, to delikatne sklepienie by jej nie utrzymało.

Na drugi niewybuch, zaryty głęboko w ziemi na zachód od kościoła, natrafiono zupełnie przypadkowo w maju 2006 r. Stało się to w przeddzień sprowadzenia do Biecza relikwii św. Jadwigi. Przypadek? czy przypomnienie o jej szczególnej opiece nad „małym Krakowem”?


Aktualnie panoramę Biecza można oglądać przez całą dobę na żywo w nietypowy, ale przyjemny sposób – poprzez… monitoring bocianiego gniazda. Piątka (!) malców chowa się pięknie, a w tle ich rezydencji, usytuowanej na południe od miasta, za torem kolejowym i Ropą, rozciąga się wzgórze dawnego grodu. Po lewej widać gotycką farę; biała renesansowa wieża ratusza (z której od kilku lat o 12.00 w południe rozlega się hejnał) często stanowi przedłużenie bocianiej szyi; na prawo od środka duży gmach nad zieloną skarpą to szkoła, a dalej spomiędzy dwóch świerków wyziera biała ściana i dwa białe kominy na ciemnym dachu – to Szpital św. Królowej Jadwigi (tak obecnie nazwany).

A gdy bocianki już samodzielnie polecą na łąki, to odbędzie się Kromer Festival Biecz – zazwyczaj bywał pod koniec lipca, ale w tym roku jubileuszowa, 10. edycja rozpocznie się już w połowie miesiąca. Prawdziwa gratka dla miłośników muzyki dawnej, prezentowanej na koncertach w Bieczu i Binarowej przez znakomitych wykonawców polskich i zagranicznych. (W zeszłym roku w programie było też plenerowe przedstawienie znanego nam baletu Cracovia Danza). Jeszcze jeden powód, aby w okresie wakacyjnych wojaży odwiedzić tę perełkę, położoną skromnie na samiutkim krańcu województwa małopolskiego.

M.Sz.

Na zdjęciach szpital w Bieczu: stan przed i po renowacji.



4 października 2024
Rok liturgiczny: B/II

Fotogalerie

Wsparcie

Przelew bankowy



Przelew tradycyjny

Pozostań:

Parafia Rzymskokatolicka

Św. Jadwigi
Królowej

ul. Władysława Łokietka 60, 31-334 Kraków
tel: (12) 637 14 15, fax: (12) 638 71 52
swietajadwiga@diecezja.pl

NIP: 945-19-20-291
REGON: 040097801

Konto bankowe:
PKO BP 49 1020 2906 0000 1702 0086 1682
Kraków / Krowodrza

Jak dojechać
do parafii

Parafia św Jadwigi

Plan parafii



C2011 - 2024 / Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Polityka prywatności / Polityka dostępności