loading...

Krowoderskie zuchy

16 grudnia 2022r. Odsłon: 472

Ulica Krowoderskich Zuchów opasuje łukiem nasze osiedle; oprócz licznych bloków mieszkalnych mieści się przy niej sporo instytucji łącznie z kompleksem urzędów skarbowych.

Zapytałam kilkoro jej mieszkańców, a także sąsiadów z innych ulic – w różnym wieku i z różnym stażem krowoderskim – czy wiedzą, kto to były krowoderskie zuchy i skąd się ta nazwa wywodzi? Na ogół odpowiedź była przecząca. Niektórzy przypuszczali – wiążąc to zapewne z pierwszą nazwą naszego osiedla: XXX-lecia PRL – że to może naleciałość komunistyczna, jacyś pionierzy czy przodownicy pracy; inni sięgali jeszcze dalej wstecz – partyzanci z II wojny? Tymczasem historia jest ciut starsza i pochodzi ze schyłkowego okresu istnienia wsi Krowodrza.

Schyłkowego, choć sprzed przeszło wieku. Wieś Krowodrza bowiem istniała już w głębokim średniowieczu, a na pewno znacznie przed lokacją Krakowa. Od początku jej mieszkańcy zajmowali się hodowlą i rolnictwem; nasza parafia – kościół, bloki, parki – zlokalizowana jest dokładnie na terenie jej dawnych pól uprawnych. Wieś rozrastała się pod względem liczby domów i ludności, nie przybywało natomiast gruntów (niezmienne przez stulecia granice można obejrzeć na starych mapach). Obrotni gospodarze, zamiast na małym poletku siać garstkę zboża i potem na przednówku zbierać lebiodę nad Młynówką, zaczęli hodować jarzyny. Zadbana, świetnie nawieziona ziemia (w wielu gospodarstwach zajmował się gromadzeniem nawozu, naturalnego naturalnie, specjalny parobek, zwany gnojarzem…), dawała przez cały sezon kilkakrotny plon. Mówiono, że jeden zagon na Krowodrzy jest więcej wart niż całe pole gdzie indziej. W ten sposób Krowodrza stała się prawdziwym „warzywniakiem” dla Krakowa i nie tylko.

Z czasem we wsiach podmiejskich, coraz bardziej i nieuchronnie „zbliżających się” do miasta, zaczęli się osiedlać rzemieślnicy, wśród nich również murarze. Tacy, co to z wielką starannością przechowują dwie rodzinne tradycye – zamiłowanie do kieliszka i wędrówki z szopką w czas Bożego Narodzenia. Ich zasługa w powstaniu szopki krakowskiej to historia znana, ale też tu dochodzimy do sedna sprawy. Otóż do kolędowania nie wystarczała najpiękniejsza choćby szopka i dobre buty, albowiem na zarobkowe kolędowanie z szopką za czasów ck nieboszczki Austrii trzeba było uzyskać zgodę dyrekcji policji, która wydawała je po złożeniu stosownego podania opłaconego urzędowym stemplem, aczkolwiek niechętnie i nie wszystkim. Toteż większość kolędników peregrynowała ze swoją szopką po domach krakowian nielegalnie, na dziko, z daleka omijając policyjnych agentów. Mówiono na tych kolędników – krowoderskie zuchy.

A i to jeszcze nie wystarczyłoby zapewne do zachowania tej nazwy w pamięci potomnych, gdyby nie Stefan Turski, autor wodewilu pod tym właśnie tytułem. Komplikacje miłosne (oczywiście zakończone szczęśliwie!) osadzone w środowisku murarskim na tle folkloru podmiejskiego – taki temat „chwycił” i zdobył dla sztuki niesłychaną popularność. Od premiery w 1910 roku „Krowoderskie zuchy” wystawiane były wielokrotnie przed i po I wojnie, nie tylko w Krakowie, ale i w innych polskich miastach. Kuplety z wodewilu Turskiego śpiewał cały Kraków, nawet poważni ck radcy i koncypienci nucili je pod nosem ślęcząc nad ważnymi papierami w nie mniej ważnych swych urzędach.

Powodzenie nie zmniejszyło się także po II wojnie, kiedy to zaczęto grać wersję (autor zmarł w 1945 r.) przerobioną przez reżysera Władysława Krzemińskiego, pod tytułem „Romans z wodewilu”. Od premiery w sylwestrowy wieczór 1948 roku 280 przedstawień – był to rekord i sukces niesłychany. Wznowienie w r. 1960, w Teatrze Starym – 171 spektakli, i znów kolejna edycja w nowej obsadzie w 20 lat później, i znowu niesłabnąca popularność.

Zniknął dęciak i kareta, i Krowodrza tyż już nie ta. Żyzne zagony zniknęły pod blokowiskiem; Młynówka od pół wieku zasypana, jej ślad w postaci zielonego terenu spacerowego też z łaski władców naszego grodu stopniowo znika pod zabudową; dawni mieszkańcy, wysiedleni, rozproszyli się po różnych dzielnicach, wchłonięci przez miasto. A przecież – musieli być zaiste krowodrzanie wyjątkowi, skoro tematy utworów czerpane z życia takich ludzi stają się przebojami, do których się stale wraca.

****

Ostatnie zdanie pochodzi z pozycji: Z dziejów Krowodrzy pod red. Małgorzaty Niechaj, Kraków 2000. Jest to praca zbiorowa, bogato ilustrowana archiwalnymi zdjęciami. Można ją wypożyczyć w bibliotece zlokalizowanej przy dawnej „drodze do Nowej Huty”, czyli dzisiejszej ulicy Opolskiej.

M.Sz.



19 kwietnia 2024
Rok liturgiczny: B/II

Fotogalerie

Wsparcie

Przelew bankowy



Przelew tradycyjny

Pozostań:

Parafia Rzymskokatolicka

Św. Jadwigi
Królowej

ul. Władysława Łokietka 60, 31-334 Kraków
tel: (12) 637 14 15, fax: (12) 638 71 52
swietajadwiga@diecezja.pl

NIP: 945-19-20-291
REGON: 040097801

Konto bankowe:
PKO BP 49 1020 2906 0000 1702 0086 1682
Kraków / Krowodrza

Jak dojechać
do parafii

Parafia św Jadwigi

Plan parafii



C2011 - 2024 / Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Polityka prywatności / Polityka dostępności