O Miłości w praktyce – Rozważanie październikowe
Rozważanie z Adoracji prowadzonej przez wspólnotę Chrystus na Krowodrzy.
Panie Jezu, klękamy/trwamy przed Tobą w ten jesienny wieczór, aby być z Tobą, spragnieni Twojej obecności, spragnieni nowej nadziei, Twojego pokoju, a przede wszystkim spragnieni Twojej Miłości. Daj nam taką łaskę, abyśmy potrafili Cię zobaczyć, żebyśmy potrafili dostrzegać Cię zawsze w naszej codzienności, żebyśmy mieli na tyle sił, aby iść za Tobą i wybierać Cię każdego dnia naszego życia. W tym roku akademickim chcemy skupić się przede wszystkim na Tobie, Jezu, na Twoim życiu, na Twojej drodze, na Twoich radach i wskazówkach, na Twoich bolączkach i cierpieniach. Żebyśmy uczyli się w tym wszystkim do Ciebie upodobnić, żebyśmy się w Tobie, Jezu, przejrzeli.
Duchu Święty, pomagaj nam dziś i zawsze, przecieraj oczy, oczyszczaj serca, otwieraj je i umacniaj, bądź pomocą i wsparciem wszędzie tam, gdzie tego bardzo, bardzo potrzebujemy.
Przypominając sobie zeszłoroczne rozważania, kiedy omawialiśmy Hymn o Miłości, musimy uświadomić sobie, że nie ma takiej miłości, która nie niosłaby ze sobą krzyża. W każdą miłość jest wpisany krzyż i w każdym krzyżu musimy uczyć się zobaczyć Miłość. Musimy nauczyć się zobaczyć w krzyżu Jezusa.
Siostro, Bracie, każdy z nas został powołany do tego, aby nauczył się kochać czystą, piękną miłością, bez względu na to, czy jest mężem, żoną, studentem, kapłanem, siostrą zakonną, bez względu na to, czy jest zamożny, czy biedny, czy jest okazem zdrowia, czy tego zdrowia w wielu aspektach mu brakuje i choroba goni chorobę. KAŻDY z nas jest nie tylko do tego powołany, ale również WYBRANY. Każdego z nas Jezus do tego WYBRAŁ.
Czasem jest tak, że nie chcemy tego dostrzec, bo w pewnym sensie się tego boimy. Bo czy dostrzegam, jak ogromny dostałam dar? Jezus kocha mnie tak niepojętą miłością, że wyrył mnie na swoich dłoniach, wybrał mnie, żebym była wolna i mogła w tej wolności, jeśli tylko chcę, uczyć się kochać prawdziwie.
A czy ten ogromny dar widzimy także w narodzeniu Pana Jezusa? Czy dostrzegamy to, że największa i najpotężniejsza Miłość zeszła na ziemię, przybrała ludzkie ciało i całe Jej życie miało cel w tym, żeby umrzeć ZA MNIE? Że samym przyjściem Jezusa na ten świat Bóg powiedział mi: Kocham cię tak niewyobrażalnie mocno, że zszedłem do ciebie, by być obok, żebyś zobaczył i zrozumiał, że ZAWSZE jestem i będę przy tobie, że nie musisz się bać... Nie musisz się bać kochać, JA cię nauczę, tylko patrz i słuchaj uważnie.
Można bardzo pięknie, górnolotnie, wręcz patetycznie mówić o miłości, ale miłość w praktyce – to dopiero wyzwanie, prawda? Miłość w praktyce ma wiele twarzy, można kochać na tyle sposobów… Kochać czynami, dokładnie tak, jak kochała Maryja godząc się na wolę Bożą, wypowiadając Oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego, nosząc Jezusa pod sercem, wychowując Go, patrząc, jak dorasta i wreszcie gdy kroczyła z Nim do samego końca i gdy traciła Go pod krzyżem. Nic nie było w stanie zachwiać jej wiary i miłości. Nic nie zdołało oderwać jej serca od syna. Ona Mu wierzyła i ufała do końca, wbrew wszystkiemu.
Kochać słowami… „Jadłaś coś?”, „Daj sobie pomóc, ja to zrobię, a ty odpocznij”, „Trzęsiesz się, dać ci kurtkę?”, „Wziąłeś leki?”, „Pójdziesz do lekarza?” – brzmi znajomo, prawda? A może kochana siostro dawno nie powiedziałaś komuś „Przepraszam”, a ty bracie? Jak dawno temu wypowiedziałeś szczerze to słowo? Jak dużo pokoju niesie to słowo, jak dużo miłości. Jak wiele może naprawić i rzucić w niepamięć coś, co sprawiło ból.
Kochać obecnością… bo czasem bywa tak, że słowa i czyny mają mniejszą wartość, wystarczy, by ktoś był obok, po prostu był… nic nie mówił, nic nie robił, tylko był i trwał razem ze mną, w szczęściu czy cierpieniu. Dokładnie tak, jak kochał swoją cichą obecnością św. Józef, pomimo tego, że pewnie nie wszystko było dla niego zrozumiałe, może nawet się bał. To dopiero miłość w praktyce – wiedzieć, że nie rozumie się tylu rzeczy, a i tak ufać i trwać do samego końca, służąc i chroniąc każdego dnia.
Maryja i Józef byli mistrzami w kochaniu w praktyce. To, że po ludzku wytrwali w czystości, nie wyklucza jednak wrażliwości, czułości ani miłości, jaką siebie darzyli. A niewątpliwie była to zarówno ludzka, jak i boska miłość. Niemożliwe, aby miłość Józefa i Maryi pozostawała bez uczucia, którego nie da się przecież odłączyć od ludzkiej natury, ponieważ stałaby się okaleczona. Taka miłość byłaby nieludzka, pozbawiona tego, co naturalne w każdym człowieku. A Bóg nie powołuje do miłości, która sprzeciwiałaby się naturze, a którą przecież sam taką stworzył. Nie byłby Bogiem miłości.
Jeśli zaprasza Maryję i Józefa do miłości dziewiczej, to nie poza ich ludzką miłością, ale w ich ludzkiej miłości. Miłość Maryi i Józefa nie ograniczała się do zmysłów. Sięgała Boskiej agape. Taka ofiarna miłość, która jest czystym darem, czyni drugą osobę zdolną do prawdziwej miłości. Mówi o niej święty Paweł w Liście do Koryntian w Hymnie o Miłości. Jej źródłem jest Bóg, a w ludzkie serca może ją wlać jedynie Duch Święty (Rz 5,5). Maryja i Józef kochali taką miłością. Żyli dla siebie nawzajem i ich miłość wraz z wiekiem coraz bardziej wzrastała. Nigdy żaden mąż nie był tak kochany przez żonę jak Józef; nigdy też żadna żona nie była tak kochana przez męża jak Maryja. Miłość boska i ludzka połączyły się w nich. Kochali siebie nawzajem uczuciem ludzkiej miłości. Jednocześnie każda komórka ich jestestwa przeniknięta była miłością Boską, ofiarną, dającą siebie, rezygnującą z siebie do końca.
Niech wzór Maryi i Józefa będzie dla nas drogowskazem w kroczeniu drogą Jezusa. Panie Jezu, wylewaj na nas łaskę i dar wielkiej miłości oblubieńczej, abyśmy tak jak Maryja i Józef kochali się nawzajem przez Boga miłością piękną i czystą, która nie lęka się problemów i trudności, lecz pokłada całą ufność w Bogu.
Święci małżonkowie, módlcie się za nami…
CNK